niedziela, 26 sierpnia 2018

Krwawa i baśniowa love story - Historia Lisey

Historia Lisey to bez wątpienia najbardziej osobista, intymna i poetycka książka Kinga. Oczywiście w poprzednich historiach było pełno autobiograficznych wątków i każdy z fanów starał się wyszukać intymne szczegóły. Tutaj sytuacja wydaje się aż nazbyt prosta do rozszyfrowania - King pisze o sobie. Jednak świat opisany w książce widziany jest nie tyle oczami uwielbianego pisarza, ale jego żony - tej, która stoi u boku męża, w cieniu jego sławy (przynajmniej dla publiczności). Bez problemu odnajdziemy motywy zbieżne z życiem Stephena Kinga (chociażby problemy z alkoholem), ale przecież nie o to chodzi. Zostawmy takie sprawy szaleńcom i dziennikarzom. anoreksja bulimia dobry psycholog gdańsk Jest to zatem opowieść o wdowie - żonie sławnego pisarza. Oczywiście nie jest jej łatwo. Krytycy literaccy i czytelnicy czekają tylko, aż otworzy ona drzwi do archiwum męża – Lisey dla nich jest tylko przeszkodą (literacką Yoko Ono), niż partnerkę do rozmów. W toku zdarzeń pojawi się także wielki fan – szaleniec (oczywiście!), z którym wdowa będzie musiała się zmierzyć. Musi ona także poradzić sobie z własnym życiem i kłopotami z siostrami, które mimo iż dawno osiągnęły wiek dojrzałości, nie zawsze zachowują się jak dorosłe osoby. I na dodatek w jej głowie ciągle powracają obrazy i słowa z przeszłości, wspólnie spędzonych chwil z ukochanym mężczyzną. Stephen King w Historii Lisey czyni rzeczy wydawałoby się niemożliwe – przede wszystkim eksperymentuje z własnym, wyrobionym stylem i językiem. Oczywiście, to nic nowego - w każdej jego powieści pojawiają się neologizmy, dziwaczne wyrażenia, redneckowe metafory. I tutaj jest podobnie, jednak King idzie o krok dalej. Wręcz szatkuje język i kompozycję. Miesza rzeczywistości, sny z jawą, rozmowy z intymnymi wspomnieniami. Bohaterka nieustannie przywołuje wyrażenia, które używali z mężem jako osobisty język między kochankami. Słowa, których nikt inny nie był w stanie zrozumieć – choć złożone są z jasnych wyrazów, ułożone w charakterystyczny sposób potrzebują wyjaśnienia i odpowiedniego kontekstu. W książce jawią się one niczym mantra – powtarzane bez przerwy do granic możliwości. Dodatkowo rozdziały urywają się w pół zdania, zmuszając nas niejednokrotnie do szybkiego przeskoku na zupełnie inny tor. anoreksja bulimia dobry terapeuta gdańsk Całość momentami przypomina metodę cut-up'u stosowaną przez Williama S. Burroughsa, a nawet strumień świadomości Jamesa Joyce'a. Przypomina, ale podąża własną drogą. King dawno udowodnił, że potrafi pisać znakomite książki. Po raz kolejny nie musi tego robić. Nie poprzestaje jednak na tym, co dotychczas osiągnął w poskramianiu języka i potoku myśli. Pozwala sobie na eksperymenty i zabawy - nawet jeśli dla niektórych to bełkot nie do wytrzymania (bo takie pojawiły się głosy, chociaż zupełnie niesłuszne). W innych zaś recenzjach można było znaleźć opinię, King pogubił się trochę w Historii Lisey - za mało w tym grozy, za dużo idiotycznych zabiegów stylistycznych. Wystarczy jednak przebrnąć przez kilka pierwszych stron i wczuć się w narrację, a odkryje się, że wszelkie te zabawy z językiem nie są przypadkowe. Historia Lisey to powieść najwyższej klasy (z doskonałymi elementami horroru). King z potężną dawką szczerości i realizmu opisał to, co mogłoby wydarzyć się poniekąd jego żonie (która doświadczyła już ataków ze strony szaleńczych fanów). Dla mnie jednak książka ta jest bramą do zrozumienia samotności drugiej osoby – pisarz nie osiągnął jednak tego wyłącznie poprzez stworzenie i opisanie historii, ale także poprzez eksperymenty z językiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz